Kaszuby #4
Środa, 23 lipca 2014
· Komentarze(0)
Kategoria Setki
Dziś ruszam w innym kierunku niż dotychczas mianowicie na Sierakowice. Droga mimo wiatru w ryj idzie płynnie. W Sierakowicach remonty, duży ruch - męka. Oglądam zabytkowy kościółek i ołtarz papieski i jadę w kierunku Kamienicy Królewskiej. Piękna szutrowa trasa. Następnym moim celem jest góra zamkowa z platformą widokową. Wybieram strome podejście co kończy się dźwiganiem roweru na plecach. Na szczycie nie znajduje punktu widokowego, gubię natomiast szlak z łagodnym zjazdem. Trochę błądzę, dojeżdżam do ładnego szutru, który prowadzi mnie do asfaltu. Jadę nim do Mirachowa, gdzie odbijam na Nową Hutę w celu zobaczenia diabelskiego kamienia. Tam oczywiście trochę błądze. Kamień jak kamień, tyle że ogromny. Plus taki, że przy samym jeziorze, zaliczam więc kąpiel. Wracam do Mirachowa, oglądam stary dwór, kaplicę z roku 1740 i stary kościół, który jest remontowany. Kieruję się już głównemu celowi tego dnia. Park miniatur - bardzo fajny pomysł, wykonanie też dobre, reklama trochę kiepska. Park gigantów trochę gorszy, ale też miejsce godne zobaczenia. Ze Stryszej Budy kieruję się na Sianowo do santkuarium, które oglądam jedynie zza kraty. Już wiem, że odpuszczam tego dnia Kartuzy. Tam tylko rynek jest fajny. Jadę do Łapalic na niedokończony zamek z lat 90-tych. Jakiś facet zaczął budować, skończyły mu się pieniądze i zostawił. Nie chce mi się podjeżdżać z powrotem do centrum Łapalic i w dodatku trasa Kartuzy - Sierakowice jest ruchliwa. Jadę więc w kierunku Zaworów. Skąd chciałem kierować się na Ręboszewo. Oczywiście raz źle skręciłem i przy rozwidleniu drogi widzę, że 4 km za mną jest Ręboszewo. Przede mną 3 km Garcz, w lewo 3 km Sznurki. Szybkie obadanie na mapie gdzie jestem. Jak nic najlepiej jechać na Sznurki i dać sobie spokój z Ręboszewem. Przynajmniej krótsza jazda główną drogą.