Wyglądało na lepszą pogodę, było słońce, prawie bezwietrznie, temperatura około 0. Chciałem zobaczyć kilka miejsc, a przede wszystkim dobić do 100 w tym miesiącu. Początek to jazda pod górę spacerową, kto zna Gdańsk wie o co mi chodzi. Plan był dojechać do Kielna, ale za Chwaszczynem na otwartym terenie, na wzniesieniu, wiatr ze mną wygrał. Jak to mówią trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść, zawróciłem. Nie ma sensu ryzykować choroby, podczas, gdy sezon dopiero przede mną. Ustanowiłem nowy tegoroczny rekord prędkości i mimo wszystko najdłuższa trasa.
Najpierw ruszam do Sopotu, tak spotykam Natalię i Olę, które były na zawodach biegowych. Chwila na posilenie się i odpoczynek na molo. Potem jadę na Jelitkowo, gdzie ustawiony byłem z Pawłem. Usiedliśmy w chilly willy przy alkoholu i ruszamy sobie rekreacyjnie na brzeźno. Wracamy i rozstajemy za parkiem Oliwskim.
Trochę turystyczno-rekreacyjnie po Gdańsku. Słaba średnia z uwagi na fatalny stan dróg. Tymon jeszcze preferuje chodniki nad jezdnie, to ludzie przeszkadzali.
Umówiłem się z Natalka przy Jakubku na bieganie. Nie chciało mi się iść taki kawał to postanowiłem, że na bieganie przyjadę i wrócę rowerem. Przy okazji pokazałem Natalce mój rower, bo przymierza się do kupna własnego sprzętu.