Super wypad z Rowerowym Grudziądzem. Trasa głównie po lasach - dukty i asfalty, tak aż do Nowego. Stamtąd praktycznie do mostu, drogą obok wału. W Grudziądzu zajeżdżamy jeszcze obejrzeć nową drogą rowerową.
Wyruszamy prawie punktualnie o 12 spod alfy. Celem jest ognicho nad jeziorkiem w Borach Tucholskich. W lasy wjeżdżamy jednak dopiero w Gajewie. W Lipinkach pierwszy postój. Mają tam całkiem ładny kościółek. Następnie obieramy za cel jezioro Sinowa. Po drodze postanawiamy objechać dookoła Jezioro Rybno Małe. Objazd ten wiedzie po dość ciężkim terenie, co 2 osoby okupują powyginanym wózkiem. Nad Sinową ognicho. Obżarstwo, 3 kiełby to już dla mnie standard, ostatnią nawet wyciągałem z ognia, co spadła z kija, ale przecież nie zostawię jej. Powrót również nieco dookoła. W Bratwinie Pieter łapie gumę. Wyjazd super. Tempo również niezłe. Fotki potem
Po raz kolejny jadę z Rowerowym Grudziądzem. Wyjazdy organizowane przez Andrzeja są przy przygotowane perfekcyjnie. Nie żałuję, że nie skusiłem się na konkurencyjny wyjazd. Jeden telefon wystarczył by w Kisielicach nas świetnie ugościli, ale do tego zaraz dojdziemy. Spotykamy się na Shellu przy średnicówce. Spotkanie o 8, więc ruszamy punktualnie o 8:10. Początek nie był łatwy mocny wryjwind, solidne podjazdy i jeszcze odczuwałem wczorajsze kilometry. Z asfaltu zjeżdżamy w Orlem, chyba z resztą nie interesuje mnie to - nie ja byłem przewodnikiem dla mnie liczyło się, że jechałem z bardzo fajną grupą. Wjeżdżamy w urokliwą drogę gruntową w dolinie Osy. W Słupskim Młynie największą atrakcją okazuje się... młyn. Dojazd do Łasina skąd jedziemy jakimś asfaltem dla rowerów. Następnie w jakiś szuter, spontanicznie zjeżdżamy na punkt widokowy w Goryniu, również chyba. Stamtąd żółtym szlakiem rowerowym już prosto do Kisielic. Gdzie strażacy już czekali, obdarowali nas ciekawymi przewodnikami rowerowymi po Warmii, dokładnymi mapami rowerowymi oraz ciekawymi folderami o gminie. Przygotowali kawy w termosie i rozpalili porządne ognisko jak przystało na porządnych strażaków. Zapraszają również na odbywający się także w Kisielicach festyn chyba roślin czy czegoś podobnego nieważne , gdzie można skosztować strażackiej grochówki. Nasze pojawienie się budzi wśród biesiadników małe zainteresowanie. Grochówka z wkładką zacna. Na kiełbasę z grilla już nie miałem siły, wsunąłem 3 z ognicha. Następnym celem był grobowiec i pałac w Klecewie. Ten pierwszy jakieś debile pomazali, ten drugi robi na mnie dobre wrażenie. Następnie powrót do domu już bez zdarzeń wartych odnotowania. Warto wspomnieć, że trasa przygotowana bardzo dobrze. Piękne widoki przez praktycznie cały czas. Oby do następnego.