Oblężęnie Malborka
Niedziela, 31 sierpnia 2014
· Komentarze(0)
Kategoria Setki
Wyjazd przez znajomych planowanych już jakiś czas temu, ja się zdecydowałem w ostatniej chwili i nie żałuję. Ustawiamy się z Bartkiem i Chunkiem pod alfą o 6, chwilę czekamy na niezdeklarowanych spóźnialski, jednak nikt się nie zjawia i o 6:15 ruszamy. Wyjazd z miasta i dojazd do Wielkiego Wełcza terenowo. Niestety większość po piachach. Potem dzida. Pierwszy postój przy śluzie w Białej Górze. Następnie chcemy się przebić do Malborka unikając krajówek. Znowu wjeżdżamy w las i trochę błądząc wyjeżdżamy 2 km od Sztumu. Pojawił się pomysł zwiedzenia zamku w Sztumie, ale wjeżdżając zupełnie o nim zapomnieliśmy. Do Malborka jedziemy niestety 55-ką, której chcieliśmy uniknąć. Na szczęście kawałek pokonaliśmy ekspresowym tempem. Trochę lenistwa pod zamkiem. W Malborku trochę zamieszania, bo jakieś biegi były. Ruszamy w stronę starego zabytkowego mostu w Tczewie. Budowla robi bardzo pozytywne wrażenie. W Malborku w fajnej kebabowni popas i skończyła się dobra pogoda. Już przed przekroczeniem Wisły chmury nas martwiły i nasze obawy okazały się uzasadnione. Chwilę czekamy, ale deszcz taki kapiący, że postanowiliśmy ruszyć. Niestety zaczęło mocniej padać i czekam na przystanku PKS w Subkowym. Gdy tylko pogoda się poprawiła jedziemy do Pelplina. Chwila postoju w katedrze. Miłym gestem ze strony księdza było pozwolenie na wprowadzenie rowerów do krużganków. Chmury nie napawają optymizmem. Znowu kropi ale ruszamy. Nie ujechaliśmy daleko i leje. Chronimy się znowu pod wiatą przystanku. Gdy pogoda odpuściła, kierujemy się na Nową Cerkiew. Cały czas tempo wysokie. Ja szaleję w dodatku pod górę. Trasa wiedzie po fajnych asfaltach, częściowo przez las. W jednym miejscu wypatrzyłem 3 kanie. Kolejnym celem jest Nowe. Tam żegnamy Chunka. Pożegnanie godne. W dalszą drogę ruszam już tylko z Bartkiem. W Małym Komorsku mieszka rodzina Bartka i w związku z tym zajeżdżamy na herbatkę. Za co bardzo dziękuje Mu i Im. Po ogrzaniu się ruszamy już na ostatnie kilometry. Był to też prawdziwy test dla mojej lampki. Test zdany na najwyższą notę. Pogoda na ostatnich metrach nas nie rozpieszcz - wieje i kapie. Mogłem cisnać mocniej, ale widzę, że Bartkowi ten kawałek daje się mocno we znaki, dlatego jadę nieco wolniej. Dojeżdżamy szczęśliwie do domu.
Wyjazd na plus. Trzeci miesiąc z rzędu z przynajmniej 1000. 5000 pękło jest dobrze.
Wyjazd na plus. Trzeci miesiąc z rzędu z przynajmniej 1000. 5000 pękło jest dobrze.